Artur Malinowski
Głód dopadł mnie na Ząbkowskiej. Prawie nagle i bardzo szybko zachciało mi się czegoś ciepłego. Trzy kroki ode mnie Koneser i ciekawy wybór jedzenia ale potknąłem się o Ławkę, ławeczkę. Bo to wprost tłumaczenie nazwy miejsca gdzie zjadłem bardzo dobry domowy posiłek. Jedna z moich ulubionych zup czyli barszcz ukraiński. Gorący, świeżutki i smaczny, przy tym bardzo delikatny i oczko tłuszczyku by nie zaszkodziło. Do tego dobry chleb, kwaśna śmietana i musztarda (gorczyca) tak ostra, że łzy lecą, ale obsługa uprzedza. Stroganow na drugie. Jak dobrze, że przez „a”. Kruche mięso w aksamitnym sosie. Szkoda, że tak go mało. Placki ziemniaczane wysmażone w punkt. I dodatkowa porcja kwaśnej śmietany,której do placków nigdy na dużo. Wolę placki takie z grubego oczka ale to moja fanaberia. Bardzo dobre surówki. Czarna krzepka herbata. Klimat miejsca - miło dla oka, dekoratorem wnętrz nie jestem ale czułem się tutaj dobrze, także za sprawą obsługi. Koneser poczeka, trzeba częściej zapuszczać się na prawą stronę Wisły. #skamiejka #warszawa #pragapółnoc #ząbkowska #kuchnia #ukraińska



